Tomasz Bereza
Nowe ustalenia do dziejów „Linii Mołotowa”
Gazeta Horyniecka nr 49 / opublikowane za zgodą autora i wydawcy. Kopiowanie i publikowanie całości lub fragmentów poniższego tekstu bez zezwolenia jest zabronione.
Piętnaście lat temu, zimą 2003 r. do księgarń trafiła wydana przez Instytut Pamięci Narodowej książka pt. W cieniu „Linii Mołotowa”. Książka była efektem kilkuletniej wspólnej pracy Piotra Chmielowca, Janusza Grechuty i mojej. Wprawdzie po jej publikacji zaprzestaliśmy eksploracji schronów, to jednak nadal gromadziliśmy materiały dotyczące „Linii Mołotowa” oraz przebiegu wojny niemiecko-sowieckiej na Roztoczu. Zastanawialiśmy się nad poprawionym i uzupełnionym wydaniem książki. Ostatecznie do takiej publikacji nie doszło. Sentyment jednak pozostał. Obecnie nadal odnajdujemy materiały, które uzupełniają naszą wiedzę, lecz – póki co – trafiają one „do szuflady”. W ciągu ostatnich trzech miesięcy zupełnie przypadkowo natrafiłem na materiały, które rzucają nowe światło na dwa epizody sygnalizowane w naszej książce.
Sprawa Włodzimierza Fedusa
Włodzimierz Fedus (ur. 1912) był mieszkańcem Siedlisk. Wiosną 1941 r. został zmobilizowany do Armii Czerwonej i trafił do strojbatalionu (batalionu budowlanego), pracującego przy budowie schronów pod Dębami koło Lubyczy. Opierając się na relacji brata, podaliśmy informację, że Włodzimierz Fedus zaginął podczas walk o ten punkt oporu. Dęby są więc domniemanym miejscem jego śmierci. W grudniu 2017 r., podczas poszukiwań archiwalnych prowadzonych w Olsztynie, zupełnie przypadkowo natrafiłem na dokumenty dotyczące mieszkańca Siedlisk o tym samym nazwisku. Dymitr Fedus urodził się 18 września 1906 r. w Siedliskach w rodzinie Jana (Iwana?) i Franciszki. Był rolnikiem. W 1941 r. został zmobilizowany do Armii Czerwonej. Trafił do 2. kompanii strojbatalionu41. Dywizji Strzeleckiej w Lubyczy Królewskiej. Prawdopodobnie już rankiem 22 czerwca batalion został zbombardowany przez niemieckie lotnictwo. Oddział wycofano do Rawy Ruskiej, gdzie ponownie doszło do nalotu. Strojbatalionzostał rozproszony, tylko część żołnierzy wycofała się w kierunku Lwowa. Wśród wycofujących się był Fedus. Ostatecznie trafił do niewoli niemieckiej w okolicach Złoczowa. Miał znaleźć się w kolumnie jeńców, których popędzono w kierunku Jarosławia (Stalag Pełkinie – ?). Dalsze losy Dymitra Fedusa nie są znane.

UPA na Wielkim Dziale
Opisując losy umocnień Raworuskiego Rejonu Umocnionego po czerwcu 1941 r. (rozdział IV W cieniu…), Janusz Grechuta wspomniał o wykorzystaniu schronów przez UPA, m.in. o ulokowaniu w jednym z nich szwalni mundurów. Warto w tym miejscu wspomnieć, że w 1999 r. natknęliśmy się na połamane żeliwne podstawy dwóch maszyn do szycia obok półkaponiery artyleryjskiej, zlokalizowanej na północnym stoku wzgórza. Wcześniej ktoś (prawdopodobnie poszukiwacz militariów) wykopał je z głębokości około 30 centymetrów.
Kilka tygodni temu w archiwum rzeszowskiego Oddziału IPN odnalezione zostały dokumenty, które uzupełniają naszą wiedzę o tym okresie dziejów umocnień „Linii Mołotowa”.
W styczniu 1945 r. patrol milicji z posterunku w Łówczy zatrzymał mieszkańca Huty Starej, Iwana Kupybidę. Kupybidę podejrzewano o przynależność do UPA. W trakcie śledztwa zaprzeczał temu zarzutowi, niemniej przekazał szereg informacji dotyczących nacjonalistów ukraińskich. Na przełomie lat 1944/1945 na terenie Huty Starej działała co najmniej kilkunastoosobowa bojówka OUN. W jej skład mieli wchodzić m.in. Dmytro Czereczon, Michał Kich, Jan Łojko i Michał Łojko. Początkowo stacjonowali oni pod bronią na terenie wioski. W związku z prowadzonymi przez MO działaniami bojówka została przeniesiona na Gorajce (przysiółek Huty Starej) i zajęła „stanowiska na Dziale w bunkrach rosyjskich”. Obsada schronów miała być uzbrojona w erkaemy Diegtariewa, pistolety maszynowe PPSz i karabiny samopowtarzalne SWT. Z opisu Kupybidy wynika, że zajęto schrony na północnym i wschodnim zboczu wzgórza. Niezależnie od obsadzonych przez bojówkę, jeden ze schronów miał być wykorzystywany jako magazyn. Niestety, zeznający nie podał innych szczegółów, które pomogłyby w identyfikacji schronu–magazynu.

Sądzić należy, że polskie archiwa kryją jeszcze niejedną informację–niespodziankę dotyczącą „Linii Mołotowa”. Odnalezienie kolejnych jest tylko kwestią czasu.
(c) Wszelkie prawa zastrzeżone.
Kopiowanie i udostępnianie publiczne bez pisemnej zgody autora tekstu, wydawcy Gazety Horynieckiej (SPZH) oraz autora niniejszej strony internetowej jest działaniem nielegalnym.